hero wybrzeze amalfitanskie ccreativeroamers.jpg

W książce “The Summer Villa” Melissy Hill pojawia się teza, że mieszkańcy wybrzeża Amalfi już mieszkają w raju i jeśli nadejdzie Sąd Ostateczny i trafią do nieba, to nie zauważą żadnej różnicy. Ten, kto odwiedził ten idylliczny zakątek Włoch zgodzi się, że nie ma w tym ani cienia przesady.

Artykuł powstał we współpracy z Creativeroamers.

Romantyczne Positano, Posejdon i delizia al limone

Docieramy do Positano w promieniach zachodzącego słońca, jadąc za sznurem samochodów zmierzających “do raju”. Już sama podróż na słynne wybrzeże raczy nas wspaniałymi widokami: jadąc autem z Rzymu mijamy po lewej stronie uśpione zbocza Wezuwiusza, zaś po prawej, w oddali, z migoczących w słońcu morskich fal wystaje Capri – wyspa syren. Ale prawdziwa uczta dla oczu ma się dopiero rozpocząć.

Zachód w Positano © Creativeroamers
Zachód w Positano © Creativeroamers

Spacerując wieczorem po przystrojonej lampionami, palmami i kwiatami promenadzie Via Marina Grande przy głównej plaży stwierdzamy, że istotnie trafiliśmy do raju. Przed nami prezentuje się “tort” (jak wołają na niego mieszkańcy), czyli wysoki klif w kształcie stożka, na którym piętrzą się kolorowe budynki, teraz świecące się niczym świeczki na torcie. Pomimo tego, że dziennie odwiedza to miejsce około 10 tysięcy osób, wieczorem jest tu bardzo spokojnie. Z restauracji rozbrzmiewają włoskie melodie, turyści przy stolikach ustawionych wzdłuż promenady zajadają makaron z owocami morza i słynny deser: delizia al limone (cytrynowa babka z polewą – tutejszy specjał). Nie bez powodu Positano nazywa się najbardziej romantycznym miejscem we Włoszech. Podobno grecki bóg, Posejdon stworzył to miasteczko z miłości do nimfy Pasithei. Siedząc przy promenadzie i chłonąc tą niezwykłą atmosferę już wiemy, że musimy zostać tu dłużej niż początkowo planowaliśmy.

Positano © iStock
Positano © iStock

Wonder women, cytryny, fiat 500 i la dolce vita

Dzień w Positano zaczynamy od bajkowych widoków z naszego balkonu. W oddali wyrasta z morza archipelag niewielkich wysp Li Galli. Będąc w Positano i na samym Wybrzeżu Amalfitańskim koniecznie trzeba znaleźć nocleg z widokiem. Tutaj nie ma mowy o oszczędzaniu (ceny za noc mogą zaczynać się od 800 zł w szczycie sezonu), ale to miejsce warte jest każdych pieniędzy.

Positano nocą © iStock
Positano nocą © iStock

Zjadamy małe śniadanie (rogalik i kawa) i wybieramy się na poranną przejażdżkę legendarnym czerwonym fiatem 500 z lat sześćdziesiątych. Marcello, nasz kierowca, opowiada nam historię samochodu: należał do jego babci, a on zdecydował się go wyremontować i pokazywać przyjezdnym swoje miasteczko. Zwiedzamy Positano na czterech kółkach, zatrzymując się w najlepszych punktach widokowych i podziwiamy pierwsze promienie słońca, które padają na klify i “tort” przy głównej plaży. Na koniec jedziemy do punktu widokowego na drodze SS163 Amalfitana, z którego rozpościera się wspaniała panorama Positano i okolicy. Obok, przy drodze swój stragan z owocami i warzywami ma sympatyczny pan Salvo, takiego soku pomarańczowego nie wypijecie nigdzie indziej!

Amalfitańskie cytryny i Fiat 500 © Creativeroamers
Amalfitańskie cytryny i Fiat 500 © Creativeroamers

Kończymy naszą przejażdżkę, żegnamy się z Marcello i udając się na lunch, lądujemy w słynnej cukierni Collina. Słynnej, bo podają tu najlepszą cytrynową granitę oraz lody w skórce od cytryny! Zresztą całe wybrzeże wprost tonie w cytrynach, są obecne wszędzie: od rosnących tu i ówdzie drzewek cytrynowych, przez talerze, kubki, różnego rodzaju wyroby ceramiczne, które można kupić w sklepikach z pamiątkami, po deser delizia al limone czy limoncello – cytrynowy likier, który produkuje się ze specjalnej odmiany tych owoców. Dlaczego właśnie cytryny? Ten region słynie z upraw drzewek cytrynowych, cytryna to po prostu jego symbol.

Positano od strony morza © iStock
Positano od strony morza © iStock

Po leniwym popołudniu w miasteczku nadszedł czas na kolejną przejażdżkę, tylko że tym razem zmieniamy środek transportu na… łódź. Wybieramy się na specjalny rejs o zachodzie słońca. Podobno Positano najcudowniej prezentuje się właśnie od strony morza – czas to sprawdzić. Nasz kapitan przypływa po nas do portu przy plaży, kołysząc się lekko na falach odbijamy od brzegu i dajemy się ponieść tym niezapomnianym chwilom. Kolejny raz zachwycamy się amalfitańskim wybrzeżem i widokami na niegdyś senną rybacką mieścinę, teraz tętniący życiem, ale wciąż kameralny nadmorski kurort. Zupełnie nie dziwimy się, że okolica przyciąga tylu artystów i filmowców z całego świata. Kręcono tu takie filmy jak: “Utalentowany pan Ripley”, “Rzym” Felliniego czy blockbuster z 2017 roku – “Wonder Woman”. Odpływamy kawałek na wschód, w stronę Praiano i Amalfi. Kapitan przygotował dla nas szampana, otwieramy go i wypijamy kilka łyków, wpatrując się w ostatnie promienie słońca. To się chyba nazywa “la dolce vita”?

Późnym wieczorem upojeni szczęściem i wspaniałymi widokami docieramy do hotelu, gdzie czeka na nas jeszcze widok z balkonu na świecący się “tort”. Żadne z nas nie chce zasypiać, ten obraz jest hipnotyzujący.

Capri © iStock
Capri © iStock

Capri, margherita i najpiękniejszy hotel we Włoszech

Następny dzień w rajskim zakątku Włoch przynosi nowe atrakcje: decydujemy się zobaczyć Amalfi, niegdyś byłą kolonię rzymską, później jedno z czterech księstw (republik morskich) obok Wenecji, Genui i Pizy. Możemy tam dotrzeć autem, autobusem lub promem. Wybieramy ostatnią opcję. Rejs trwa około 20 minut i dostarcza nam kolejne zachwycające widoki amalfitańskiego wybrzeża. Z Positano można też popłynąć na Capri, malowniczą wyspę znajdującą się zaraz obok półwyspu Sorrento. Wyspa oferuje niesamowite morskie pejzaże, dramatyczne klify, urokliwe miasteczka i bardzo ekskluzywne hotele. Miejsca, które warto odwiedzić to: Marina Grande – główny port, miasteczka Capri i Anacapri oraz najwyższy punkt na wyspie – Monte Solaro (589 m. n.p.m.), na który można wjechać kolejką.

Piazza Duomo Amalfi © iStock
Piazza Duomo Amalfi © iStock

Dopływamy do Amalfi, w słońcu błyszczy się kopuła wieży katedry św. Andrzeja, który jest patronem miasta. Opuszczamy prom i wyruszamy na podbój Amalfi, dość szybko gubiąc się w plątaninie wąskich, klimatycznych uliczek. Na każdym rogu widzimy znów cytryny: są na talerzach, pocztówkach i obrazach. Jest początek września, ale zbliża się południe i robi się coraz bardziej gorąco, kupujemy dwie cytrynowe granity i odpoczywamy chwilę w cieniu.

Patrzymy na katedrę św. Andrzeja, która piętrzy się przed nami i zastanawiamy się, jak to możliwe, że kiedyś w tym miasteczku mieszkało 70 tysięcy osób (dla porównania obecnie mieszka ich tutaj raptem 5 tysięcy). Po chwili odpoczynku ruszamy dalej, oglądamy cudowną ręcznie malowaną ceramikę (dajemy się skusić na pamiątkowy kubek – oczywiście z namalowaną na nim cytryną), chłoniemy klimat nadmorskiego miasteczka, ale szybko nadchodzi pora lunchu i ponownie siadamy coś zjeść. Tym razem wybieramy pizzę. Jesteśmy blisko Neapolu, miejsca gdzie wymyślono margheritę więc prosimy o dwie margherity. Trafiliśmy doskonale, ciasto jest fenomenalne!

Atrani © Creativeroamers
Atrani © Creativeroamers

Czas na kolejny punkt wycieczki – miasteczko Atrani, które leży tuż obok Amalfi. Docieramy do niego wąską ścieżką biegnącą pomiędzy budynkami. Musimy się trochę powspinać, ale nie na darmo. Po chwili naszym oczom ukazuje się cypel przyozdobiony kolorowymi budynkami wraz z kościołem św. Marii Magdaleny, a także rzędy błękitnych parasoli na plaży położonej poniżej cyplu. Przez wielu właśnie to miasteczko uważane jest za najbardziej urokliwe na całym wybrzeżu. Schodzimy ze wzgórza do centrum Atrani i chwilę kręcimy się po uliczkach – jest tu zdecydowanie mniej osób i czuje się wciąż klimat sennej rybackiej wioski. Tak, tu rzeczywiście można odpocząć po przechadzce gwarnymi uliczkami Amalfi. Nad Atrani góruje jeszcze inne amalfitańskie miasteczko – Ravello – nazywane najbardziej romantycznym na całym wybrzeżu, kryją się w nim piękne wille i okazałe ogrody, a przede wszystkim – rozpościerają się z niego oszałamiające widoki.

Ravello © iStock
Ravello © iStock

Powoli czas na nas, wracamy w stronę Amalfi piękną nadmorską promenadą, mijając rzędy kolorowych parasoli i odpoczywających pod nimi plażowiczów. Wsiadamy ponownie na prom i znów zachwycamy się widokami amalfitańskiego wybrzeża. Co więcej, to wciąż nie koniec atrakcji na ten dzień. Wieczorem udajemy się na limoncello do jednego z najpiękniejszych hoteli we Włoszech – Le Sirenuse. Hotel został otwarty w 1951 roku i oferuje swoim gościom wspaniałe widoki na Positano, kąpiel w basenie otoczonym drzewkami cytrynowymi oraz posiłki w restauracji wyróżnionej gwiazdką Michelina. Bajkowa atmosfera na tarasie hotelu utwierdza nas w przekonaniu, że nie chcemy stąd wyjeżdżać.

Plaża Formillo © Creativeroamers
Plaża Formillo © Creativeroamers

Morze Tyrreńskie i słodkie nicnierobienie

Nasz ostatni dzień postanawiamy spędzić odpoczywając. Główna plaża w Positano, Spiaggia Grande (z j. włoskiego: “Wielka Plaża”) oferuje fenomenalne widoki na miasteczko, ale jest tam trochę tłoczno, a my szukamy czegoś bardziej kameralnego. Nasz wybór pada na małą zatoczkę obok miasteczka, w której znajduje się plaża Fornillo. Zauważamy, że jest tutaj sporo przedstawicieli lokalnej społeczności. Zanurzamy się w Morzu Tyrreńskim, woda zaskakuje nas swoim ciepłem, jest bardzo przyjemna i czysta. Połowa dnia upływa nam na “słodkim nicnierobieniu”. Wracając z plaży siadamy jeszcze w restauracji przy głównej promenadzie i jemy najlepszy paccherii z cukinią w życiu. Wybrzeże Amalfitańskie po prostu nie chce nas wypuścić.

Jednak nadszedł czas wyjazdu z “raju”. Nasze humory odzwierciedla pogoda – zbiera się na burzę. Żegnamy się z tym bajkowym zakątkiem Włoch, zostawiając w nim spory kawałek naszych serc – na pewno tu wrócimy.

Mamy najlepsze oferty lotów i hoteli na Wybrzeżu Amalfitańskim
Wybrzeże Amalfitańskie © iStock
Wybrzeże Amalfitańskie © iStock

Informacje praktyczne

Lokalizacja: Wybrzeże Amalfitańskie to południowa część półwyspu Sorrento leżącego przy Zatoce Neapolitańskiej.

Dojazd:

  • samolotem: z Polski można znaleźć sporo połączeń do Neapolu, stamtąd wystarczy już tylko transfer, taxi lub autobus do Positano lub innego miasteczka na Wybrzeżu. Można także przylecieć do Rzymu i wynająć samochód. Droga z Rzymu na Wybrzeże Amalfi zajmuje 3 godziny.
  • samochodem: droga z Polski zajmuje około 20 godzin, ewentualnie można wynająć auto przylatując do Włoch, należy jednak pamiętać, że na całym Wybrzeżu trudno o parking. Miejsc parkingowych jest bardzo mało, więc warto zarezerwować hotel z parkingiem.

Hotele: baza hotelowa jest dość spora, ceny w sezonie zaczynają się od 800 zł, trzeba przygotować się na wydatki.

Wynajem łodzi ze skiperem: koszt to 180 euro za 2 osoby, na 1,5 godziny, rejs o zachodzie słońca z szampanem.

Przejażdżka zabytkowym fiatem 500: koszt to 150 euro za 1,5 godziny, najczęściej odbywa się w godzinach porannych.

Prom z Positano do Amalfi: koszt to 9-10 euro w zależności od sezonu.

Leżaki i parasole: plaża Fornillo: 35 euro za dwa leżaki i parasol na dzień, Spiaggia Grande: od 30 euro za parasol i dwa leżaki na dzień.


Instagram

Szukasz konkretnego miejsca?