Kamila Glińska, szefowa Pejada.pl w rozmowie z Michelem Moran

Jeszcze kilka lat temu pokazywano obserwującym na Instagramie luksus, przepych, białe plaże i domki nad rajskimi zatokami. Ale dziś widzę, że ludzie show-biznesu chętniej wyruszają w dalekie i niekoniecznie wygodne podróże, pokazując się od autentycznej strony.

Kamilo, praca dziennikarki to życie w biegu. Jak udaje ci się oddzielić sferę prywatną od zawodowej?

Czasami to wręcz niemożliwe. W trybie pracy jestem ciągle „pod telefonem”. Sprawdzam, co się dzieje w kraju i na świecie, czy o czymś nie trzeba natychmiast poinformować naszych czytelników. Moi redaktorzy wiedzą, że mogą pisać do mnie o każdej porze, nawet nocą. To oczywiście ma cenę: pracuję praktycznie non stop.

Ale jak już biorę urlop, to właśnie po to, by całkowicie się odciąć i mieć przestrzeń dla siebie. Natomiast nie mogę spędzić go w domu, bo taki odpoczynek się nie uda. Muszę rozpocząć podróż, która zajmie mnie w stu procentach, tak żebym mogła pochłonąć miejsce, w którym jestem i mieć czas dla siebie, dla osób, z którymi jestem oraz dla tych, których spotykam też na swojej drodze. Zresztą poznawanie ludzi często jest jednym z najbardziej wartościowych wspomnień z podróży.

A jak wyglądają twoje podróże?

Zależy, na co mogę sobie pozwolić (śmiech). Jednak w ostatnim czasie rzeczywiście więcej podróżuję, ale na krócej. Organizuję sobie kilka dni na „totalnym offie”, byleby blisko, gdzieś w Europie, a czasem nawet w Polsce. Obecnie to są moje główne kierunki, na które mam czas. Jeśli raz w roku udaje się wyjechać na dłuższy urlop, np. na dwa tygodnie ciągiem, planuję wówczas pełny reset.

Polecisz jakieś kierunki?

Jeśli city break, Hiszpania lub Włochy to są zawsze udane pomysły. Zakochałam się w Alicante. Z kolei we Włoszech jestem fanką Rzymu i Florencji. Ostatnio zauroczyła mnie też Malta, zwłaszcza przed sezonem, kiedy jest jeszcze mniej ludzi, ale pogoda już dopisuje. To bardzo urocza wyspa, ma wiele przyrodniczych atrakcji. Można też popłynąć na Gozo. Łatwo się po niej przemieszcza, nawet komunikacją miejską.

Jeśli chodzi o dłuższy urlop, moim numerem jeden jest Meksyk. Uwielbiam klimat tego miejsca i mam na myśli nie tyle pogodę, co ludzi: otwartych, serdecznych, uśmiechniętych. Do tego cenoty, czyli te małe zbiorniki wodne w skałach, w których można się kąpać, orzeźwić nawet w  najbardziej upalny dzień, przepyszne jedzenie i świeże owoce na każdym kroku. Znam trochę hiszpański, a to niewątpliwie pomaga się tam odnaleźć. Zimą, gdy w Polsce szaro i ponuro, tam wszystko tętni kolorami i pozytywną energią, wracam stamtąd naładowana dobrą energią.

Orzeźwij się w cenotach!

Podróżujesz raczej poza sezonem?

Zdecydowanie. Wiosna, jesień, zima – wtedy jest spokojniej, przyjemniej, nie ma tłumów.

Miałaś okazję zapuścić się gdzieś naprawdę daleko?

Byłam kilka razy w Stanach Zjednoczonych, to kraj ogromny i bardzo różnorodny, od metropolii po miejsca niemal egzotyczne, jak okolice Kalifornii czy Hawaje.

Z perspektywy mojej pracy w show-biznesie widzę, że odkąd nie potrzeba już wiz, wiele polskich gwiazd chętnie leci do USA po prostu odpocząć. Coraz częściej wybierają Florydę, niekoniecznie do pracy, jak było wcześniej, np. by próbować swoich sił w Hollywood.

A jeśli mowa o miejscach z wyjątkową energią, bardzo podobało mi się w Kartagenie w Kolumbii, pomimo opinii, że jest tam niebezpiecznie. To miasto żyje rytmem, którego w Europie się nie znajdzie. Tamtejsi ludzie są niesamowicie pogodni i otwarci.

Jak wyglądają podróże sławnych ludzi, z którymi rozmawiasz?

Czasem mam wrażenie, że ludzie nie zdają sobie sprawy, jak bardzo te osoby są… zwyczajne. Jeszcze kilka lat temu pokazywano obserwującym na Instagramie luksus, przepych, tylko białe plaże i domki nad rajskimi zatokami. Ale dziś widzę, że ludzie show-biznesu chętniej wyruszają w dalekie i niekoniecznie wygodne podróże, z samym plecakiem gdzieś po Azji czy Afryce. Bo też chcą doświadczyć takiego prawdziwego życia. Starają się inspirować innych do podróżowania po swojemu. Kiedy jadą w podróż, to też często dzielą się różnymi trudnymi lub zabawnymi momentami, są bardziej autentyczni.

Zdarzyło ci się natknąć na kogoś znanego w podróży?

Kiedyś na meczu NBA w Los Angeles siedziałam naprzeciwko Jacka Nicholsona. To stały bywalec spotkań lokalnej drużyny koszykarskiej, więc nie tyle miałam nadzieję, ile się spodziewałam go tam zobaczyć. Z kolei w hotelu w Nowym Jorku, zjeżdżając windą na śniadanie, spotkałam śp. Andrzeja Strzeleckiego, polskiego aktora znanego między innymi z roli w „Klanie”. Bardzo sympatyczne spotkanie i ta historia tylko pokazuje, jak świat jest mały. Również wtedy się przekonałam, że aktorzy są tacy jak my i też lubią zamienić słowo z przypadkowo napotkanymi osobami, zwłaszcza z Polakami za granicą.

Spełniaj marzenia w Mieście Aniołów

Wywiad marzeń?

Miałam to szczęście rozmawiać już kilka razy z Martyną Wojciechowską. To wyjątkowa kobieta z ogromną siłą, autentycznością i niezwykłym życiorysem. Bardzo chciałabym spotkać się z nią w Tanzanii – tam, skąd pochodzi jej adoptowana córka Kabula. Martyna poznała jej historię w trakcie realizacji jednego ze swoich programów i postanowiła pomóc. To niesamowity przykład na to, że podróże potrafią naprawdę zmienić życie. Drugą osobą z listy marzeń jest Leonardo DiCaprio, znany również ze swoich działań społecznych i proekologicznych. Umówiłabym się z nim na rozmowę w plenerze, w otoczeniu natury, najlepiej w okolicach wodospadu Iguazu, na granicy Argentyny i Brazylii.

Podróżujesz z biurem podróży, czy na własną rękę?

Podróżowałam i z biurem, i na własną rękę, zdecydowanie wolę to drugie. Większość wyjazdów organizuję sama, od A do Z. All-inclusive bywa wygodne, ale po kilku dniach zaczynam się nudzić, chcę ruszać, zwiedzać, odkrywać. Często nie planuję noclegów na cały pobyt, tylko dostosowuję je na bieżąco. Robię sobie bazę wypadową i codziennie jadę w innym kierunku. Lubię mieć swobodę i decydować o wszystkim po swojemu.

Jak się pakujesz?

Pragmatycznie podchodzę do rzeczy, które mam przy sobie w trakcie urlopu. Niezależnie od wyjazdu, najczęściej udaje mi się zmieścić wszystko w bagażu podręcznym, bo lubię mieć wszystko przy sobie i od razu po wylądowaniu zacząć zwiedzanie.

Czas na coś nowego

Trzy rzeczy, bez których nie ruszasz?

To akurat jest bardzo proste! Wygodne buty (koniecznie dwie pary i nigdy nie biorę nowych, niezałożonych jeszcze ani razu butów w podróż), powerbank oraz woda i przekąska.

A marzenie podróżnicze?

Argentyna, boskie Buenos. Miejsca tajemnicze, nieodkryte, dzikie. Tam właśnie chcę postawić kiedyś stopę. I potem wam o tym opowiedzieć.


Kamila Glińska, szefowa Plejady w Atenach

Kamila Glińska – od 2024 r. szefowa serwisu Plejada.pl, jednego z najbardziej opiniotwórczych serwisów show-biznesowych w Polsce. Nie tylko zarządza, ale też pisze, redaguje, wyszukuje i analizuje treści, przeprowadza rozmowy z gwiazdami i ekspertami. W mediach pracuje od 2010 r. Prywatnie zapalona podróżniczka, uwielbia odkrywać nowe miejsca. Swego czasu prowadziła blog podróżniczy Eat Pray Travel. Nie ma wątpliwości co do tego, że to właśnie podczas podróży można odkryć nieznaną wersję samego siebie


Przeczytaj również:

FAQ

Instagram

Szukasz konkretnego miejsca?