Ponad milion euro. Ponoć tyle pieniędzy co roku wyławiają z Fontanny di Trevi władze Rzymu. Pasuje to do teorii naszej rozmówczyni, że lubimy inwestować w doświadczenia, a nie tylko rzeczy materialne. Sprawdźcie, jakie doznania z Rzymu przywieźli Maciej Dowbor i Joanna Koroniewska!

Rozmowy o city breaku do Włoch – kraju najchętniej odwiedzanym przez Europejczyków o każdej porze roku – zaczęliśmy z Wami kilka miesięcy temu. Wybieraliście spośród kilkunastu miast, ale w końcu postawiliście na kilkudniowy wypad do Rzymu. Co stało za tą decyzją?

Joanna: W dużej mierze to mąż zdecydował. (śmiech)

Maciej: Mam bardzo miłe wspomnienia z Rzymem, bo kiedyś pracowałem we Włoszech przez kilka lat i mieszkałem właśnie w Rzymie. Natomiast od lat chciałem pokazać Asi miasto ze swojej perspektywy.

Joanna: Rzeczywiście ochoczo to robił, chętnie opowiadał o historii. Cieszymy się także, że mieliśmy super apartament w świetnej lokalizacji. Nawet z pięcioletnim dzieckiem byliśmy w stanie wiele godzin zwiedzać Rzym i nie potrzebowaliśmy do tego żadnego środka transportu.

WIdok na Rzym
© Kinga Plewicka

Jak Wam się podobało zwiedzanie Rzymu na piechotę?

Maciej: Każdy, kto był w Rzymie lub innych miastach ze starą oryginalną zabudową zdaje sobie sprawę, że podróżowanie tam – szczególnie jeśli chodzi o centrum historyczne – jest mocno utrudnione, bo uliczki są wąskie, jednokierunkowe, często brakuje miejsc parkingowych. Dlatego ważne było dla nas położenie noclegu wobec głównych atrakcji i to, żebyśmy mogli przemierzyć najładniejszą część miasta o własnych siłach razem z pięciolatką.

Joanna: Było to nie tylko bardzo praktyczne, ale i piękne rozwiązanie – apartament zapewniony przez eSky.pl był bardzo malowniczy i takich perełek zawsze szukamy w ofercie.

Na city break w Rzymie wyjechaliście w pierwszej połowie maja. Czy był to okres, kiedy jeszcze dało się uniknąć tłumów?

Maciej: Myślę, że takie turystyczne miejsca jak Rzym, Paryż, Barcelona, Londyn czy Kraków mają sezon 365 dni w roku. Trzeba być wyjątkowo naiwnym, by liczyć, że uda się spędzić czas na samotności w Rzymie, szczególnie w takich miejscach jak Fontanna di Trevi czy Campo de’ Fiori. W naszym przypadku dodatkowo nałożyły się turnieje tenisowe ATP 2023 i WTA 1000, przez co w trakcie naszego pobytu zjechało tam jeszcze więcej ludzi.

Jednak pomijając najbardziej oblegane lokalizacje, nadal mogliśmy normalnie funkcjonować. Nie mieliśmy żadnym problemów z tym, by znaleźć miejsce w restauracji czy zobaczyć popularne atrakcje, nawet w godzinach turystycznego szczytu.

Joanna: Rozmawiając z eSky.pl, wzięliśmy też pod uwagę to, że city breaki to świetny sposób na odpoczynek zwłaszcza przed wysokim sezonem wakacyjnym. Ten okres faktycznie jest najbardziej intensywny, co potwierdzają nasze inne pobyty za granicą. Dlatego tym bardziej polecamy wszystkim, aby z wyprzedzeniem planować 3-4 dni city breaku dla siebie, tak jak my w Rzymie. I to najlepiej właśnie przed wakacjami.

Klimatyczna włoska knajpka
Klimatyczna włoska knajpka © Kinga Plewicka

Wiele osób kojarzy Rzym za sprawą jego zabytków takich jak Koloseum, Fontanna di Trevi czy słynna ulica Via Veneto. Natomiast są też nieco mniej znane atrakcje na mapie miasta. Czy któreś z nich szczególnie polecacie? Może coś spoza pierwszych stron przewodników turystycznych?

Maciej: Zdecydowanie dzielnica Trastevere, znana także jako Zatybrze. Znajduje się ona nieco poza głównym szlakiem, w związku z czym nie jest tak oblegana przez turystów, zwłaszcza wieczorami. Pozwala to poczuć prawdziwie włoski klimat bez gigantycznego tłumu ludzi.

Joanna: Ja z kolei kocham miejsca, które znam z filmów. Dlatego dla mnie ważne były Schody Hiszpańskie, ale też Panteon, który okazał się prawdziwym odkryciem – na miejscu poczułam niesamowitą atmosferę tego kolosa.

Nie przez przypadek wspominamy o tzw. rzymskich must-sees turystycznych – większość z tych lokalizacji uwieczniona jest w klasyku włoskiego kina, jakim jest film „La Dolce Vita” Federica Felliniego. Jak bardzo to, czego doświadczyliście na miejscu w Rzymie, korespondowało z Waszym wyobrażeniem na temat miasta?

Joanna: Ponieważ jesteśmy coraz częściej za granicą, bo pomieszkujemy w Hiszpanii, to mamy zupełnie inne wyobrażenie na temat odwiedzanych miejsc, ponieważ możemy je ze sobą porównać. W ten sposób oceniamy komfort przebywania w poszczególnych krajach czy miastach – począwszy od jedzenia w restauracjach, przez zielone przestrzenie, po wypoczynek na plaży czy w górach.

Mimo że nasze drugie serce jest w okolicach hiszpańskiej Marbelli w regionie Costa del Sol, to nie zamykamy się na odkrywanie innych miejsc. Cieszy nas także, że po pandemii znowu możemy wrócić do podróżowania. Widzimy, że wiele osób również za tym tęskniło – w trakcie naszego city breaku w Rzymie ludzie często odpowiadali na nasze stories i posty w Instagramie. Dopytywali o różne rzeczy związane z tym wyjazdem.

Natomiast największy uśmiech na mojej twarzy wywołuje to, że ludzie jednak chcą wydawać pieniądze na doświadczenia, a nie rzeczy materialne.

Zatybrze © Kinga Plewicka

Możliwość porównania miasta bądź kraju jest niewątpliwie istotna, bo daje szerszą perspektywę patrzenia i pozwala ocenić, gdzie czujemy się najlepiej. Czy Waszym zdaniem jakaś konkretna rzecz wyróżnia Włochy na tle innych krajów, gdzie również możemy się wybrać na city break?

Maciej: Dla mnie Rzym to w pierwszej kolejności kwestia zabytków i jego wartość historyczna – pod tym względem miasto jest niepowtarzalne na skalę światową, biorąc pod uwagę jego ponad 2,5-tysiącletnią historię. Wciąż odczuwalna potęga dawnego Cesarstwa Rzymskiego działa na wyobraźnię.

Natomiast szczególnym wyróżnikiem Włoch jest relatywnie prosta, lecz niezwykle pyszna kuchnia. Zakładam, że mało kto na świecie jej nie lubi. Kult jedzenia i delektowania się dobrymi potrawami jest tam wszechobecny. I to zarówno w zakresie dań głównych, jak i deserów.

Joanna: Ja z kolei wyróżniłabym włoską gościnność i na przykład to, jak zachowują się wszyscy kelnerzy za każdym razem, gdy się wchodzi do restauracji – zagadują ludzi, żartują z nimi, zupełnie szczerze. Jesteśmy podobnie otwartą duszą i dlatego tak wiele nas łączy z Włochami na poziomie emocjonalnym! Więc nawet jak ma się zły humor, to można iść samemu do włoskiej knajpy i dobrze się bawić. Kelnerzy nie zachowują się tak dla napiwków, lecz dlatego, że z natury mają tak pozytywną energię. We Włoszech jest to standard. I za to je kocham.

Dobrze, że rozmawiamy o jedzeniu. Bo o żadnym wyjeździe do słonecznej Italii nie da się mówić w oderwaniu od włoskiej kuchni. Jesteście team pizza czy team carbonara?

Joanna: Jesteśmy bardzo niewyrafinowanymi konsumentami, więc dla nas nawet pizza czy pasta we Włoszech smakują przepysznie. Przykładowo podczas city breaku w Rzymie zamówiłam pastę ravioli z truflami i mogę śmiało powiedzieć, że była najlepsza, jaką dotąd w życiu zjadłam. Jadłeś kiedyś lepszą pizzę niż we Włoszech?

Maciej: U mojego brata w Toruniu. (śmiech)

Joanna: To tylko potwierdza, że klasyki włoskiej kuchni łatwo mogą uwieść, w tym nawet najbardziej wybrednych smakoszy.

Makarony w Rzymie
Makarony w Rzymie © Martyna Górna

Kilka dni na zwiedzanie Rzymu, czyli blisko trzymilionowej metropolii, brzmi jak nie lada wyzwanie dla podróżnika spragnionego nowych doświadczeń. Co Waszym zdaniem koniecznie trzeba zrobić w ciągu krótkiego city breaku w Rzymie, aby w pełni wykorzystać potencjał tej formy podróży?

Maciej: Myślę, że warto trzymać się tzw. żelaznej trasy w Rzymie, czyli zwiedzić okolice Koloseum, Forum Romanum, potem przejść w kierunku Panteonu, by następnie zobaczyć Hiszpańskie Schody. Wiadomo, że po drodze warto zahaczyć też o Fontannę di Trevi i Campo de’ Fiori. Również wizyta w Watykanie będzie wyjątkowym wspomnieniem, w tym także dla osób niewierzących.

Wszystkie te miejsca można zwiedzić spokojnym spacerem w dwa-trzy dni, bez wchodzenia w tempo maratońskie i z możliwością delektowania się uroczymi miejscami. Osobiście lubię także park Villa Borghese. Można tam zobaczyć, jak Rzymianie zaczynają swój dzień, wychodzą na spacer z psem czy poranny jogging. W ten sposób zawsze staram się poznać styl życia lokalnych mieszkańców.

Joanna: Do tego dorzuciłabym – już wspomnianą wcześniej – włoską kuchnię i oczywiście włoskie lody!

Czy włoskie lody w Polsce a te na miejscu w Rzymie czymś się od siebie różniły?

Maciej: Otoczeniem, w którym je jemy.

Joanna: I pogodą! Choć w Polsce jest już cieplej, to zawsze słońce w takich miejscach jak Włochy robi swoją robotę. Na korzyść Włoch przemawiał też sam fakt, że jesteśmy poza domem.

Ciekawym wątkiem jest codzienność mieszkańców Rzymu i tego, jak osoby podróżujące mogą się w niej odnaleźć. Jak funkcjonuje Wieczne Miasto w ciągu dnia?

Maciej: Podczas tego city breaku byliśmy w najbardziej turystycznej części Rzymu, więc trudno traktować ją jako punkt odniesienia dla całego miasta. Niemniej widać, że ludzie budzą się bardzo wcześnie, na przykład po to, by zjeść śniadanie na mieście. W Polsce zwyczaj ten wciąż nie jest specjalnie popularny, choć w krajach śródziemnomorskich to raczej standard.

Co więcej, Włosi wydają się żyć wolniej niż my w Polsce, cieszą się każdą chwilą. Restauracje długo pozostają otwarte, ulice tętnią życiem do samej nocy. Z jednej strony widzimy zgiełk gigantycznego miasta – mnóstwo skuterów, wciśniętych wszędzie małych samochodów. Jednak z drugiej strony w tym pozornym pędzie i hałasie jest miejsce na zrelaksowanie się.

Dla mnie Włosi są społeczeństwem, które w znacznie większym stopniu celebruje życie niż narody słowiańskie.

Śniadanie i capuccino
Śniadanie i capuccino © Martyna Górna

Mieliście okazję zjeść w rzymskich restauracjach, spróbować lodów i wejść do sklepów. Czy Waszym zdaniem Rzym jest drogim miastem na kilkudniowy city break?

Maciej: Mamy dobry punkt odniesienia, bo dużo mieszkamy w turystycznym hiszpańskim regionie, a do tego ostatnio byliśmy w Barcelonie. Według mnie, w stolicy Katalonii jest drożej niż w Rzymie. Natomiast same ceny, porównując je np. do Warszawy czy Trójmiasta, są na porównywalnym poziomie – podobne wrażenia o kosztach dla osób podróżujących odniósłbym do całej Europy Południowej. W Rzymie za wyjście do restauracji z dwójką dzieci płaciliśmy średnio 80-90 euro. Pasta kosztowała ok. 10-15 euro, podobnie było z pizzą. Natomiast nie są to czasy, kiedy w Italii wydamy jedno euro na to, co w Polsce kupimy za złotówkę.

Włochy od lat są jednym z najpopularniejszych kierunków podróży wśród Polaków. Czy zmieniło się to po wyjeździe i jeśli tak, to co dokładnie wpłynęło na zmianę Waszego postrzegania?

Joanna: Po urodzeniu dzieci zaczęliśmy zupełnie inaczej patrzeć na wszelkie podróże, w tym także na te zagraniczne. Już nie tyle szukamy miejsc, które nam z Maćkiem sprawią przyjemność, ale przede wszystkim wybieramy te kierunki podróży, gdzie dzieci będą mogły dobrze spędzić czas. Na przykład już teraz planujemy city break w Paryżu i wiemy, że na pewno odwiedzimy miejsca z serialowego hitu „Emily w Paryżu”, a także pojedziemy do Disneyland.

Czy zatem Rzym jest odpowiednim miastem na podróż z dzieckiem?

Joanna: W mojej opinii Rzym jest bardziej dla rodziców niż dla samych dzieci, ale tych najmłodszych można przekupić ciekawymi rozmowami o historii – na przykład o tym, co się kiedyś działo w Koloseum, czyli m.in. o walkach gladiatorów czy nawet bitwach morskich. Ponadto na dzieci dobrze działa argument zjedzenia przepysznych lodów.

Załóżmy, że w Rzymie mamy przesiadkę i tylko na kilka godzin możemy wyjść w miasto. Jaka jest jedna rzecz, którą warto zrobić, będąc w Rzymie przez krótką chwilę?

Joanna: Iść do Fontanny di Trevi, by rzucić pieniążek! Jedna z teorii mówi, że władze Rzymu w ciągu roku wyciągają z fontanny ponad milion euro, które później przeznaczają na cele charytatywne.

Maciej: Rzym daje tyle atrakcji, że trudno skupić się na jednej, bo później zostaje poczucie niedosytu. Jednak ogromne wrażenie zawsze robi Koloseum, więc to tam bym poszedł w pierwszej kolejności. Szczególnie polecam je osobom, które interesują się historią lub chcą się dowiedzieć, jak ponad dwa tysiące lat temu powstał tak gigantyczny twór – symbol wielkości Cesarstwa Rzymskiego.

Fontanna di Trevi
Fontanna di Trevi © Martyna Górna


FAQ

Instagram

Szukasz konkretnego miejsca?